Zbliżająca się przebudowa ulicy Łodygowej jest okazją do przypomnienia dziejów terenu, znajdującego w narożniku z ulicą Radzymińską. Usytuowanie przy newralgicznych arteriach sprawia, że dane miejsce zwykle podlega radykalnym przeobrażeniom. Pozytywnym przykładem może być sąsiedni narożnik, gdzie wzniesiono ogromny na tamte czasy budynek z piekarnią a potem dość egzotyczny Mc Donalds. Druga strona skrzyżowania uległa w tym czasie przemianom bardziej negatywnym, które spowodowało poszerzenie wylotówki.
Fragment Lewinowa o hipotecznej nazwie Kolonia Domki, zamknięty skrzyżowaniem Radzymińskiej i Łodygowej, Pszczyńską i Ziemiańską, jeszcze kilka lat temu zdominowany był przez opuszczony gmach wytwórni trumien (nr 262), po rozebraniu którego wyrósł pokaźny lasek.
Do lat 30. XX w. było tu zupełne wygnanie. Wzdłuż Szosy Radzymińskiej, po jej obecnej jezdni wschodniej, co jakiś czas w kłębach pary przejeżdżała po wąskich torach kolejka marecka. W samym narożu od okresu I wojny mapy pokazują jakiś budyneczek- może dróżnika? Nie ma już po nim śladu w 1945 r. Trzeba pamiętać, że ówczesna, brukowana szosa Ząbkowska wpadała w Radzymińską znacznie poniżej wylotu Fortówki (Młodzieńczej); skrzyżowanie wyprostowano dopiero w latach 60., wyginając łukowato wlot Łodygowej. Wtedy to po południowej stronie pojawiła się porządna budka dróżnika, za to zniknęła połowa posesji pod nr 1 (teraz 262a). Po poszerzeniu Radzymińskiej po 1982 r. postawiono tu transformator; gdzieś po 2000 r. pojawił się kiosk a obok niego na kilka miesięcy cukiernia.
„Trumny” 2007 r.
Pierwszą budowlą na opisywanej połaci był domek pod nr 262, należący do niejakiego Grasiaka. Stał zapewne od lat 20. w miejscu dzisiejszego chodnika za pasami (kioskiem), na wysokości wejścia do Mc Donald. Gdzieś w 1980 r. posesję nabył Pękalski, który wzdłuż Radzymińskiej wzniósł murowaną halę zakładu wyrobu trumien. Domek został przesunięty do tyłu i znajdował się dokładnie za obecnym transformatorem. W wyniku tragicznego splotu okoliczności (wypadek samochodowy właściciela, proces za zabicie mężczyzny załatwiającego potrzebę fizjologiczną na ogrodzenie) „trumny” zakończyły działalność. Nieruchomość przejął bank, Skarb Państwa. Budynki zajmowane podobno przez „skłotersów”, a potem spalone, w 2008 r. zburzono. Plac powoli zmieniał się w liściasty lasek, metalowe ogrodzenie i biały ceglany mur od strony Ziemiańskiej przewrócono i rozkradziono. Firma Dolcan planowała tu budowę galerii handlowej. W gęstwinie krzewów, na warstwie gruzu gromadziły się podrzucane śmieci, nawarstwiały setkami butelki i puszki, opróżniane przez całe grupki miejscowych i zamiejscowych, w przerwie między wyjściem z pracy a podróżą 145, 718 lub pks-em. Po 16-ej „trumny” w zasadzie tętniły życiem towarzyskim. W najdalszym kącie zamieszkał bezdomny. Na środkowej polance stała wyrzucona kanapa, gdzie ucinali wymuszoną drzemkę degustatorzy mocniejszych trunków. Co jakiś czas w system ścieżynek w tym buszu wpadali tajniacy, wręczając mandaty za picie w miejscu publicznym… które było placem prywatnym. Z milszych spotkań należy wymienić koty i zamieszkującą „trumny” parę jeży. W 2015 r. dzielnica poprzez postępowanie administracyjne nakazała właścicielowi porządki. Zarośla wycięto, śmieci wyzbierano, jednak ogrodzenia nie naprawiono i wszystko zaczęło się od nowa. Latem „trumienny lasek” wyglądał dosyć przyjemnie (nie licząc dzikich banerów, wieszanych na ogrodzeniu), w porze bezlistnej jest koszmarną wizytówką osiedla.
Czytaj też: https://zaciszewarszawa.wordpress.com/2016/11/07/straszny-dwor/
Plac „po trumnach” i stawie – od strony skrzyżowania i od strony ul. Ziemiańskiej
Trumny po zburzeniu w 2009 r. od strony ul. Ziemiańskiej
„Trumienny lasek” w 2014 r. (mapy google)
Na Łodygowej pod nr 3 od lat 30. XX w. stał parterowy domek Brulińskich z dwuspadowym dachem. Wspominał go Eligiusz Bruliński, powstaniec warszawski: „Ponieważ było to skrzyżowanie ulic, Niemcy zbombardowali ten właśnie węzeł i w pobliżu naszego domu spadło pięć bomb lotniczych. Jedna z bomb uderzyła w ogrodzenie i spowodowała, że przesunęły się wszystkie drzwi, które były w budynku zamknięte. Szyby były wywalone, wybite, ale drzwi się przesunęły i tak było do końca okupacji, jak się otworzyło z klamki, to później drzwi się nie zamykały, bo były przechylone. Wydawało nam się, że bezpieczniej będzie w Warszawie i udaliśmy się tam całą rodziną, na ulicę Krakowskie Przedmieście, na teren Uniwersytetu Warszawskiego, (…). Po zakończeniu działań wojennych wróciliśmy do Zacisza i okazało się, że pół domu było zburzone, dlatego że na tym terenie były pozycje niemieckie. W okolicy Targówka polska artyleria je ostrzeliwała i wstrzeliła się w nasz budynek tak, że pocisk trafił pod okno w połowie domu. Rozwalił, zarwał podłogę i sufit. O dziwo, jak przyszliśmy, to na resztkach łóżka leżał nasz pies, który pilnował domu. Jak wychodziliśmy do Warszawy, to spuściliśmy go ze smyczy. Pies był odkarmiony, świetnie wyglądał, ponieważ podczas bombardowania zostały pozabijane konie, leżały sto metrów dalej od budynku i pies nasz żywił się mięsem końskim. Lepiej wyglądał, niż kiedy był na naszym wikcie! Zamieszkaliśmy, zaczęliśmy remontować, doprowadzać do takiego stanu, żeby było można mieszkać. Zajmowaliśmy wówczas tylko pozostały jeden pokój i kuchnię, reszta domu była nie nadawała się do zamieszkania. Poza tym nie było materiałów budowlanych, a my nie mieliśmy pieniędzy. Normalna, warszawska dola”.(http://warszawazacisze.blox.pl/2015/08/Wspomnienia-powstancow-z-Zacisza.html). Pan Eligiusz napisał 500 – stronicową monografię „Trzeci Batalion Pancerny AK Golski”, poza tym przekazał do Archiwum Akt Nowych metr archiwaliów, dotyczących batalionu „Golski”. Druga książka to „Pomniki, tablice i znaki”- wszystkie tablice i pomniki, które są rozsiane po Warszawie.
W stosunku do nowego budynku pod tym samym adresem dom Brulińskich stał bliżej ulicy, na podjeździe. Szczygielscy prowadzili w nim magiel. W latach 70. dom zmienił właściciela. Z powodu poszerzania Łodygowej o jeden pas miasto wykupiło fragment placu- tak jak dziś po zaniżonej w stosunku do rynkowych cenie urzędowej-za 26 zł/m. W 1995 r. wzniesiono nowy piętrowy budynek, w którym znajdował się sklep spożywczy, a od ulicy postawiono pawilon z farbami.
Pod nr 5 stał parterowy domek Ziomka. Był „wozakiem”, rozwożącym konnym wozem różne towary i węgiel. Dziś jest tu szpecący okolicę skład budowlany. Przebudowana Łodygowa przetnie skład na połowę, zagarnie większość podjazdu pod wystawiony już na sprzedaż dom nr 3 i spowoduje rozbiórkę pawilonu.
Domy: Mońki i Banachowiczów; ulica Ziemiańska
Pierwszy plac na Pszczyńskiej to wąski, zasłonięty zaroślami, częściowo uprawiany grunt Słomiaka. Pod nr 29 stoi charakterystycznie ścięty, kryty papą przedwojenny dom R. i H. Mońko, z oficyną w głębi. Owo ścięcie tylnej ściany zdradza, że niegdyś dom łączył się drewnianą dobudówką z następnym- Hanny i Macieja Banachowicz (31), wcześniej Fr. Kułakowskiej. Pan Mońko ma obecnie 90 lat i dojeżdża tu samochodem, aby doglądać hodowanych gołębi. Irena, córka Banachowiczów, niedawno zmarła; zapamięta się jej wychudzoną postać, powoli przemieszczającą się po okolicznych ulicach lub w towarzystwie miejscowych trunkowiczów. W drugiej części domu wynajmowało pokój charakterystyczne małżeństwo: pani regularnie przechodziła przez trumny i na czerwonym do nocnego po piwo, pan wracając z pracy często donośnie chrzcił ją niewybrednymi epitetami. Mieszkańcy nowych bloków naprzeciwko mogli do woli zaglądać przez półstłuczone okno, częściowo zakryte brudną firanką do pokoju, ze stołem zastawionym butelkami i wiecznie grającym telewizorem.
Na Ziemiańskiej pod nr 4 stał parterowy dom z wejściem od zachodu. Mieszkała tam rodzina Popis; głowa rodziny jeździła niegdyś Warszawą- taxi. Miejsce po domu, zburzonym wraz z „trumnami”, wyznacza gruzowe wzniesienie, a pamiątką są dwa dorodne świerki.
Najciekawszym akcentem kolonii był staw– przed wojną i po niej, jak wspomniał p. Mońko- rozległy, czysty, pełen ryb. Jeden z kilkunastu stawów Lewinowa. Zajmował aż połowę placu po „trumnach” (patrz zdjęcie z 1947 r.). Jeszcze w latach 70. śladem po nim było malutkie oczko bliżej dzisiejszego przystanku w stronę Marek (patrz plan z 1977 r.).