Łukasiewicza i Krahelskiej w latach 60.

   Archiwalny wpis z nieistniejącej strony Zacisze.info z 2007 r.: „Foto-Wspomnienie: ul. Łukasiewicza. Dzięki uprzejmości naszego czytelnika Czarka prezentujemy zdjęcia z końca lat sześćdziesiątych zrobione u zbiegu ulic Codziennej, Łukasiewicza i Skrzypcowej„.

Łukasiewicza

   Widzimy odcinek ul. Ignacego Łukasiewicza w kierunku Młodzieńczej. Po lewej zbudowany w 1956 r. okazały dom Marii Gajo/ Nadziei i Mariana Bujalskich (nr 3). Przed 1970 rokiem budowanie powyżej jednej kondygnacji wzwyż było na Zaciszu rzadkością…. Pan Marian był m.in. piekarzem.  Po prawej na pierwszym planie poza kadrem znalazł się domek Sońtów (czyżby jednej z nauczycielek SP 84?). Dalej kryje się za zaroślami niewykończony przez wiele lat dom (nr 6), obok którego wiodło przejście do kościoła. Na tle domu Bujalskich stoi słup z nazwą ulicy; typowe dla okresu PRL niebieskie tabliczki z białymi literami są dziś historycznym rarytasem- jedna wisi jeszcze na elewacji domu nr 3. Ulica Łukasiewicza powstała w latach 20 jako Chemiczna, bowiem odchodziła od Fortówki (Młodzieńczej) koło fabryczki atramentu Lipowskiego i kościarni Ossa. Posiadała zabudowę tylko na odcinku do Chmurnej, dalej biegła przez pola Jórskiego do dworku i folwarku tegoż dziedzica. W dwóch miejscach przeskakiwała charakterystyczne dla ówczesnego krajobrazu zaciszańskiego kanałki– między Chmurną a Samotną i na wysokości nr 7. 

łukasiewicza 2014

683151011_685b0feab2_o

 Zdjęcie pierwsze obrazuje współczesny wygląd skrzyżowania Codziennej, Skrzypcowej i Łukasiewicza. W 2002 r. zlikwidowano bezpośredni wlot Łukasiewicza w Codzienną- skrzyżowanie kilku dróg w erze narastającego ruchu komunikacyjnego byłoby zbyt kłopotliwe i niebezpieczne dla kierowców. To jedno z kilku rozwidleń ulicznych, uproszczonych lub przebudowanych na Zaciszu. Część działki w widłach Łukasiewicza i Codziennej należy do miasta,  resztę zajmuje otoczony drzewami i krzewami plac zabaw pobliskiego przedszkola. Przy jego ogrodzeniu w 2009 r. uruchomiono przystanek na żądanie dla linii 512. 

   Na drugim zdjęciu widzimy chłopca idącego ul. Codzienną oraz szeroki wylot ul. Łukasiewicza. Przed domem Gajo i Bujalskich pasie się biały rumak Cytrynowskich z ul. Brodowskiego (ileż placów posiadali w tej okolicy, a jeszcze większy inwentarz żywy!). Po lewej widać parterowy domek Nurzyńskich (dziś piętrowy). Z tego łagodnego rozwidlenia korzystał przez jakiś czas autobus 512, gdy ok. 2000 r. mknął w jedną stronę przez Łukasiewicza w stronę Młodzieńczej, omijając roboty kanalizacyjne.  

 

krahelskiej

krahelskiej 2014

   Ulica Haliny Krahelskiej, początkowo „bez nazwy”, powstała na polach Folwarku Zacisze pod koniec lat 50. Do lat 90. stały tu tylko 4 domy i była oazą spokoju, ogrodów i uprawianych działek. Ulicy Krahelskiej nie mogły znaleźć karetki, a podawanie jej nazwy urzędnikowi powodowało konieczność przeliterowania:) Rewolucyjne zmiany zaszły po 2002 roku, gdy zabudowano jej zachodnią część. Nawierzchnię utwardzoną zyskała stosunkowo niedawno, po uruchomieniu kanalizacji (a tak wyglądała przez lata- link). Na najstarszym zdjęciu widać jej swobodny wylot ku Kanałowej (rozebrany domek „Hipka” pod nr 32) i Moszczenickiej, zanim nie przegrodziły go wznoszone w latach 70. budynki. Podobnie było na drugim krańcu ulicy- dosięgała Codziennej.  W głębi, za Kanałem Zaciszańskim widzimy młode sosenki w miejscu zbudowanego po 1975 r. osiedla Zacisze I i ul. Penelopy. Do dziś wiele planów Warszawy podaje ten oszałamiającej długości przebieg Krahelskiej, co świadczy, że nadal nikt tu nie trafia, nawet na google, by sprawdzić jak jest w rzeczywistości. A może nie warto tego czynić, bo czeka nas zawód, że prawie połowa tej uliczki mówi dziś po ukraińsku…

Tak zmieniał się zaciszański kościół

    O zaciszańskim kościele p.w. św. Rodziny na ul. Rozwadowskiej swego czasu napisano sporo w pewnej pracy magisterskiej, bazującej na kronice parafialnej, przedrukowanej w pewnej gazetce osiedlowej. Nie ma potrzeby, abym powielał te informacje- streszczenie znajduje się pod zdjęciami. Większość z nas pamięta jeszcze przytulny budynek świątyni, sąsiadujący z budynkami plebanii i salki katechetycznej (biblioteki) sprzed 2010 r. Jako lokalny, niekomercyjny kronikarz o zdjęcie drewnianej kaplicy pytałem proboszcza przed dwoma laty, w intencji przedstawienia go miejscowej społeczności. Choć księża zapewniali mnie, że są archiwalne zdjęcia, to proboszcz (po weryfikacji „kartotek”) uciął sprawę, jakoby takowe nie istniało… Nikt nie wysilił się również, aby te fotografie umieścić na dość prężnie działającej stronie parafii. Po konsekracji (poświęceniu) kościoła zdjęcia mogą więc zobaczyć sprawiedliwie wszyscy- ci, którzy gorliwie łożą na potrzeby parafii i ci, którzy kiedyś łożyli.  

   Zwróćmy uwagę na dwa ostatnie zdjęcia- przedstawiają zaciszański pejzaż przed II wojną. Jeśli krzyż był zorientowany na zachód, to na pierwszym, za polowym ołtarzem widzimy zabudowania zapewne na dzisiejszej ul. Korzystnej, na drugim, za plecami dziedzica- budynki przy Rozwadowskiej, Ładnej i Pospolitej. Na palcach jednej ręki można policzyć mieszkańców Zacisza, którzy przynajmniej mogliby spróbować zidentyfikować owe domy. Zdjęcie z 1950 r. z kolei przedstawia boisko klubu sportowego Płomień, poprzednika Junaka, położone mniej więcej na osi ul. Skrzypcowej w kierunku Określonej. Po prawej stronie przycupnął domek kościelnego Sobczaka. Między plebanią a kaplicą widzimy bok rozebranego w 2015 r. budynku na rogu Korzystnej i Brodowskiego (zdjęcie tu). Na prawo od kaplicy stoi dom Cytrynowskich, którzy sprzedawali warzywa i jeszcze w latach 90 hodowali krowy i świnie. Rzuca się w oczy kubatura plebanii- w tamtych czasach wyróżniała się niewątpliwie wśród budynków na Zaciszu. A jaki maciupki wydaje się w porównaniu z nią kościół… Trend ten przetrwał do dziś- przykładem może być- nie szukając daleko- parafia na Lewinowie…  

Ulica Czerwińska w latach 50. i 60.

   Za zgodą M.G. zamieszczam materiał z nieistniejącej już strony Zacisze.info. 

czer-cyr

I. Zacisze.info – strona mieszkańców warszawskiego osiedla Zacisze, 2 marca 2007» „Foto-Wspomnienie: ul. Czerwińska”.

„Dzisiaj pierwszy odcinek z planowanego cyklu Foto-Wspomnienie, który mam nadzieję rozwinie się dzięki pomocy Czytelników, którzy zechcą poszperać w swoich archiwach i przesłać mi stare zdjęcia z Zacisza. Tym razem ulica Czerwińska (wtedy Józefa Cyrankiewicza) z końca lat sześćdziesiątych.  Zdjęcie otrzymałem od Kazimierza G. , który przesłał je aż z Kanady z następującym opisem:

    Na zdjęciu jest moja kuzynka Dorota i syn sąsiadów Tadek Waliszewski. Dom na wprost to dom państwa Kuraszów. Po lewej bokiem do ulicy (tyłem na zdjęciu) jest dom, w którym się urodziłem. Wtedy była to ul. Józefa Cyrankiewicza 20. Potem zmieniono numer na 34. Mojego domu już nie ma. Na jego miejscu Moja ciotka zbudowała inny dom. Jak, chyba, widać w tamtych czasach nawierzchnią ulicy był żużel. Obecnie miejsce to ucywilizowało się. Asfaltowa nawierzchnia…”

Czerwińska zawsze była szeroką ulicą- ciekawe dlaczego…  Obsadzaną po obu stronach drzewami. Zawsze latem przejeżdżał właśnie nią kombajn albo dwa na pole PGR- to była sensacja- eskortowany przez zgraję małolatów na rowerach i kilka obszczekujących to ogromne ustrojstwo burków. 

II. Zacisze.info – strona mieszkańców warszawskiego osiedla Zacisze, 2 kwietnia 2007» „Foto-wspomnienie: Czerwińska c.d.”

„Ulica Czerwińska ma coraz lepszą dokumentację. Po pierwszym odcinku foto-wspomnienia, w którym pokazałem zdjęcie tam zrobione, odezwał się do mnie jej mieszkaniec Czarek. Rozpoznał na zdjęciu siebie i przekazał jeszcze kilka fotografii zrobionych tego samego dnia.

czerwinska 2014

Czerwińska przy Moszczenickiej w stronę Codziennej, w głębi dom nr 45. Zdjęcie raczej z lat 60 (przyp. zaciszewarszawa)

Także Kazimierz z Kanady dosłał jeszcze coś interesującego z tej okolicy. Najstarsze ze zdjęć- jak poinformował mnie Kazimierz- przedstawia klan Piórkowskich. Od najstarszego: Gienek, Roman, Wiesiek, Stasiek (piąty- Józio urodził się później). Najmniejszy i najmłodszy na zdjęciu jest Jurek Kalicki, który miał trzy lata wtedy… Zdjęcie ma datę 20 kwietnia 1958 r. W tle stoi dom Kalickich (już nie istnieje) a w drzwiach domu stoi matka Jurka Krystyna Kalicka. Na mnie wielkie wrażenie robi najdalszy plan. Ile przestrzeni; ma się wrażenie jakby widok sięgał horyzontu, gdzieniegdzie tyko przesłoniętego pojedyńczymi domkami (widok prawdopodobnie w kierunku ul. Krahelskiej i Kanałowej- przyp. zaciszewarszawa).

czerwińska-cyrank.

Następne zdjęcie zrobione 26 lipca 1959 roku przedstawia rodzinę Kalickich i Niewiatowskich. I znowu ta niespotykana dziś na Zaciszu przestrzeń”.

Cyrankiewicza ku pgr bródno

   Zdjęcie wykonano mniej więcej na wysokości ul. Bohuszewiczówny, w tle kurniki już na terenie PGR Bródno, za Kanałem Bródnowskim (przyp. zaciszewarszawa). 

Czytaj też: https://zaciszewarszawa.wordpress.com/2016/11/11/o-punkcie-i-stawie-ogrodnika-kazimierz-gajda-zacisze-1955-72/

 

Czerwona Karczma na Elsnerowie

 Radzymińska 188 karczma 2007 r.

  Czerwona Karczma powstała zapewne około 1835 roku, gdy wytyczano trakt z Warszawy do Radzymina i hen dalej, do stołecznego Petersburga. Wiele jest niejasności i białych plam w jej historii. Być może jest rówieśniczką słynnej karczmy Zacisze, od której wzięło nazwę osiedle, otwartej wraz z ogrodem w 1841 roku. Legenda głosi, że spotkał się tu Napoleon z Panią Walewską- wielu w nią wierzy, nie wiedząc, że w tym okresie dopiero trzebiono resztki Puszczy Bródzieńskiej i żadne spotkanie na bagnistym odludziu nie mogło mieć miejsca.  Karczmy stawiali właściciele dóbr, licząc na pomnożenie dochodów. Wynajmowali je obrotnym starozakonnym, którzy udzielali noclegu lub karmili strudzonych podróżnych, pasażerów dyliżansów. Tzw. przywilej propinacji, czyli nic innego jak dzisiejsza koncesja na sprzedaż alkoholu, przyciągała do lokalu chłopów, spragnionych mocniejszych trunków po wyjściu z kościoła lub w drodze powrotnej z targu.  Otwarcie traktu petersburskiego nie mogło ujść uwadze potomków Elsnera, tak samo jak Gumińskich, czy też dziedziców Targówka i Drewnicy, bo karczmy przy traktach na rubieżach Pragi wyrastały jak grzyby po deszczu.  

czerwona karczma  czerwona karczma (3)

W ścianie północnej widnieją ślady dawnego wyjścia/okna, być może do zburzonego skrzydła budynku; nadproże sklepione łukowe zastosowano ponad oknami od strony ul. Radzymińskiej.  

   Jaką nazwę nosiła i jak wyglądała nasza karczma- nie wiadomo. W 1857 r. pojawia się wzmianka o oberży Elsnerówka, w której mieszkał właściciel przyległego Lewinowa. Pod koniec XIX w. bawili się tu podobno oficerowie z carskiego fortu XII a Lewinów.  W inwentaryzacji budynków Elsnerowa z 1870 r. mowa jest o drewnianej, parterowej karczmie w tych dobrach („karczma z drzewa zbudowana deskami szalowana, jednopiętrowa o 2 kominach murowanych nad dach tekturą smołowcową kryty wyprowadzonych”). Być może zwano ją Białą- ale Białą Karczmą nazwano też bardziej znaną, pobliską Karczmę Targowską. Murowaną formę (i zapewne nazwę – od koloru cegieł) przyjęła po I wojnie światowej. Wtedy z Radzymina przybył na Zacisze ród Mościckich, biorąc w dzierżawę Elsnerów od jego właściciela, adwokata Witolda Iłłakowicza, bardziej kobieciarza niż gospodarza.  Krystyna Mościcka, która podróż z okolic dzisiejszej szkoły 84 odbywała tu nierzadko… w balii, wspomina o pokojach i sali balowej na piętrze. Budynek poprzedzały prawdopodobnie 2 filary, istniało także skrzydło północne na wzór zachowanego od strony ul. Bukowieckiej (po wojnie na szambach założono tu piwnicę).  Przed karczmą znajdować się miał  taras (tajemnicze fundamenty i zbrojenia odkopywali robotnicy poszerzający Generalską i budujący infrastrukturę). Organizowano zabawy i potańcówki (tzw. dechy), gościło kino objazdowe. Pewne źródła mówią, że lokal handlowy wynajmował rzeźnik L. Sewczyński. Przez rok Czerwona Karczma użyczała sali szkole powszechnej.  Poza tym była przede wszystkim wystawnym domem rodzinnym Aleksandra i Aleksandry Mościckich, bo wyłącznie karczemna kariera budynku skończyła się przed I wojną. Na tyłach Karczmy, na wysokości wylotu współczesnej ul. Bajecznej, a z drugiej strony Amelińskiej i Lisiej, znajdowało się dworskie gospodarstwo. Hodowano w nim krowy i konie, wypasane na łąkach między Lewinowską, torami kolejowymi a fortówką (Bukowiecką).

1899 b   1855 a

   W 1939 r. gmach spalono. W czasie okupacji Mościckich jako bogatszych gospodarzy wielokrotnie rabowali bandyci z PPR („tradycję” tę kontynuowały po 1945 r. oficjalne władze, prowadząc liczne rewizje w poszukiwaniu dolarów, wędlin, nękając poprzez aresztowania, czego kulminację stanowiło oskarżenie Mariana Mościckiego w „aferze mięsnej”). W Karczmie zamieszkał też Iłłakowicz, który uciekł z Rzeszowszczyzny przed nacierającymi Sowietami. Dawny dziedzic, aby przeżyć, hodował z Mościckimi kury, robił sery i wędliny, które sprzedawano okupowanej Warszawie, odbierał z kolejki szmuglowane towary rolne.

   Po wojnie odbudowano w miarę zachowany parter i prowizorycznie piętro (jak się okazało- na stałe). Od strony Tarnogórskiej odbudowano oborę, śrutownik- młynek (był pierwotnie w Karczmie, ale powodował drżenie murów). Przez lata wiodło obok węższego boku obory, późniejszego warsztatu samochodowego, pod płaczącą wierzbą, dość zakręcone przejście na ul. Lisią; codziennie korzystali z niego moi szkolni koledzy- Kostruski, Sadowski… Pamiątką po rozrywkowej historii budynku były wylewane przez p. Mościckiego ślizgawki dla dzieciaków w dołku obok torów kolejki, poniżej szosy. 

czerwona karczma od lisiej 2009czerwona karczma 2009

Otoczenie karczmy w 2009 r.: od strony ul. Lisiej (widoczna obora i szary budynek młynka- śrutownika) oraz od ul. Tarnogórskiej. 

  Przewidując możliwe szykany ze strony władz PRL, Iłłakowicz sprzedawał działki na Elsnerowie z datą przedwojenną. Po wprowadzeniu przez komunistów reformy rolnej Iłłakowicza wezwano do urzędu, wręczając mu  bilet do Szczecina, gdzie w zamian za Elsnerów dostał… działkę, a ponadto zakaz zbliżania się do posiadłości na co najmniej 30 km. Właścicielami Czerwonej Karczmy zostali Mościccy pospołu z państwem (obecnie pan Mościcki i dzielnica Targówek). Nadmetraż pomieszczeń sprawił, że przydzielono je lokatorom z tzw. przymusowego kwaterunku. Z braku materiałów budowlanych lokatorzy wznosili ściany z desek i supremy. Lokale miały do 30 m kw. W szczytowym okresie mieszkało tu 27 osób. Wskutek poszerzania ulic Generalskiej i Tarnogórskiej zmniejszeniu uległa parcela: z 3300 m do 2400 m kw. Zmienił się też ogród na tyłach Karczmy: niegdyś rosły w nim renety, papierówki, śliwki- lubaszki, została gruszka ulęgałka i kępa bzu. W miarę zabudowywania się łąk elsnerowskich, przestano na nich wypasać krowy.

Lokatorzy Czerwonej Karczmy (a zasadniej: „komunalnej karczmy”):

– Jakubowski- węglarz, alkoholik, powiesił się,

– Jaczewski- uduszony, po nim milicjant (załatwił pulę mieszkań dla milicji),

– Wolak (zomowiec),

– kobieta, której zięć pracował w radio, miała nawyk wchodzenia do mieszkania właścicieli i „zaglądania do garów”;

– Sadowscy (przed wybudowaniem domu na Lisiej), 

– Kałuska,

– Nowotniak,

– Teresa Parys (partyzant AK) i Tadeusz,

– Kozłowscy- repatrianci (początkowo mieszkali w obórce),

– Jasińscy,

– Białowąs, piekarz, człowiek porządny; żona chora psychicznie, została znaleziona nieżywa w parku w Drewnicy, ponoć zwariowała po tym, jak jej teściowa, która handlowała warzywami pod sklepem, cofnęła się przed autobusem i kolejka ucięła jej głowę.

czerwona karczma (2)

IMG_2028

Karczma od strony Pragi/ul. Bukowieckiej- tu w latach 60-70. stały szklarnie p. Romaniaka (dzierżawa terenu), gdzie zaopatrywano się w kwiaty. 

IMG_2899 IMG_2906

Dodatek: maki na Mroźnej, jaśmin na Spójni

Zacisze w epoce przedinternetowej

mosieżna ku domowi piesiewiczów - Kopia

   Irenka Bukowska w lektyce ze słonecznikowych drągów. Wylot ul. Mosiężnej (przed włączeniem Zacisza do Warszawy- Orzechowej) do ul. Przewoźników (Reymonta). Lata 50. Na wprost fragment przebudowanego dziś domu Piesiewiczów, po prawej łąka z okrągłym stawem, pozostałością po założeniu parkowym Lewinowa, jeszcze dalej tyły budynków przy ul. Lewinowskiej (19-23).  

mosiężna ku przew 2013 r.

Mosiężna przy Grzechnikach dom Golców od frontu - Kopia

   Po lewej: wylot Mosiężnej do Przewoźników, dom Grzechników (9), obecnie w sidingu. Po prawej: Dom rodziny Golec na Mosiężnej 9 (pozwolenie budowlane 1938 r.), pierwotnie drewniany, 4 izbowy, zamieszkany przez rodziny Iwańczyków i Wołowskich. Po wojnie Rada Gromady Zacisze planowała usytuowanie w nim szkoły, jako że stanowił tzw. mienie poniemieckie. W latach 70. właścicielka wyjechała do rodziny w Niemczech, pozostawiając niedokończoną budowę. Dziś fundamenty porasta dżungla krzewów. Wyszukane na tamte czasy ubranko chłopca zostało przysłane przez krewnego z Belgii. 

w stronę Gromadowskich - Kopia

  Córka p. Bukowskiej przed domem na Mosiężnej (lata 70.), dalej istniejący do dziś dom Glegorów- Choińskich (Willa Zacisze 66, nr 5), w tle przebudowany niedawno dom Gromadowskich na Nauczycielskiej 21. 

w stronę domu Wróbla

  Ogrody, niekrępująca kubaturą luźna zabudowa. Pomiędzy domem małej Irenki i widocznym w głębi domkiem Wróblów (Pszczyńska 18) a w zasadzie po Łodygową domów jeszcze nie było…

zima

   Zdaniem mieszkańców Zacisza w wieku od 40-tki wzwyż ulice były pełne bawiących się dzieci. Sprzęt sportowy organizowano lub konstruowano zazwyczaj we własnym zakresie (poza rowerem, najbardziej pożądanym prezentem komunijnym). Szyto piłki, do butów przywiązywano łyżwy, rozlewano wodę z pompy lub studni po ulicy w celu sporządzenia lodowiska. Biorąc dobry rozpęd dało się przejechać na butach całą Mosiężną. Mniej uciechy mieli dorośli niosący w wiadrach wodę, trafiwszy na zamaskowaną śniegiem szklaną taflę… 

Domek Paprotów- „zaciszańska Werona”

IMG_2389 Regatowa

   Ulica Regatowa, przed włączeniem Zacisza do Warszawy nosząca nazwę Józefa Poniatowskiego, powstała pod koniec lat 20. XX w. w okresie intensywnej parcelacji i rozbudowy osiedla, gdy dziedzic- artysta malarz Zygmunt Jórski sprzedawał ziemie folwarku, odziedziczonego po rodzicach. Był to w zasadzie koniec wiejskiej i letniskowej kariery Zacisza, które zabudowawszy się dość gęsto w pobliżu kolejki radzymińskiej i ulicy Młodzieńczej aspirowało do roli podstołecznego osiedla, a nawet coraz śmielej domagało się włączenia w granice miasta. Sielską atmosferę podtrzymywała obecność licznych podmoklizn, rowów melioracyjnych i łąk, a mieszkańcy jeszcze długo wspierali skromną egzystencję chowem krów, krów czy świń w przydomowych komórkach. Uprawiano wolne skrawki terenu. Patrząc na kubaturę, właściciele domku widocznego na zdjęciu- jak większość klientów Jórskiego- nie byli zapewne osobami zamożnymi. Wystarczyło stałe zajęcie i motywacja do spłacania dogodnie rozłożonych rat za parcelę. Kolejarze, tramwajarze, pocztowcy, monterzy, drobni rzemieślnicy i przedsiębiorcy mogli dzięki temu szybko wznieść drewniany, czasem murowany domek, przeważnie parterowy. Na pewno sporym ułatwieniem i okazją do oszczędzania podczas budowy było posiadanie własnego zaprzęgu.
    Stefan Paprota był rolnikiem, po wojnie zajmował się rozbiórkami. Czym zajmowała się jego żona, Stefania, nie wiem, niewykluczone, że domem i dziećmi, jak to przeważnie bywało u ludzi prostych. Zwłaszcza, gdy pochodziła z wielodzietnej rodziny, w której na kształcenie wszystkich dzieci nie starczało pieniędzy i posyłano je na kursy zawodowe czy uczono prowadzenia domu. Jeśli domek uległ zniszczeniu podczas niemieckiej okupacji, to materiał z warszawskich rozbiórek, przywieziony własnym zaprzęgiem, rozwiązywał kwestię odbudowy domowego ogniska. Wielu przedwojennych Zaciszan łączyło w jednej ręce fach murarza i stolarza, dzięki czemu do historii przeszły przypadki budowy domu w ciągu jednego dnia czy nocy…
   Charakterystyczny balkonik przynosi skojarzenia z najsłynniejszym balkonem na świecie w Weronie, z którego Julia odbierała żarliwe wyznania od Romea. Dom Paprotów nie jest tak dostojny jak Casa di Giuletta, niewykluczone jednak, że zaciszański balkon również był świadkiem wzdychań kochanków… Zacisze rozrastało się przecież m.in. dzięki samorzutnemu lub formalnemu kojarzeniu się miejscowej młodzieży. Wydaje się, że dobór u Paprotów był dość udany i romantyczny- Stefan poślubił Stefanię…  

IMG_7781

Kolonia Hermanówek

1977 15000 (2) hermanowek1977 r.   

   Skąd nazwa Kolonia Hermanówek? Gdzieś między 1910 a 1939 r. właścicielem sporego fragmentu ziem (ok. 13 ha), należących wcześniej do Folwarku Zacisze, został niejaki Hermann Obermuller. Jak utrzymują starsi mieszkańcy tego terenu (panie z Knyszyńskiej i Młodzieńczej), którym nazwa „Kolonia Hermanówek” nie jest obca, Obermuller wygrał te ziemie w karty od dziedzica Zygmunta Jórskiego. Nie wiadomo dokładnie, kiedy wszedł w posiadanie gruntów, wiadomo, że podzielił je na parcele i sprzedawał od 1939 r., co po upadku firmy gwarantowało mu dochody. Hermanówek obejmuje fragment Zacisza między obecnymi ulicami Bystrą, Młodzieńczą i Kolejarską, wyłączając działki, które zabudowano pomiędzy 1910 a 1939 r. Parcele przy Młodzieńczej były droższe niż na uboczu kolonii. Obermuller przyjeżdżał po raty do Hermanówka pod koniec wojny lub krótko po niej, podobno wywierał sympatyczne wrażenie.

 dziennik komisariatu rządu warszawy 1922 nr 1661922 r. 

   Był inżynierem, dyrektorem (prezesem) i członkiem zarządu założonej w 1921 r. Fabryki Wyrobów Emaljowanych i Ocynkowanych „Radom”, Spółka Akcyjna. Do 1928 r. fabryka istniała pod firmą: Radomska Fabryka Chemiczna, Spółka Akcyjna. Mieściła się w Radomiu przy ul. Młodzianowskiej 4b, biuro zaś w Warszawie przy  ul. Leszno 28 (tzw. dom agenturowo- komisowy). W 1929 r. wartość produkcji miesięcznej wyniosła 400.000 zł. W późniejszym okresie fabrykę przeniesiono na ul. Marywilską, gdzie działała do 1934 r. Przed zamknięciem produkowano naczynia blaszane cynkowane i emaliowane, blachę żelazną cynowaną i ocynkowaną. Zakład napędzał silnik elektryczny o mocy 70 HP. Fabryka zajmowała terytorium o wielkości 35.000 m i dysponowała bocznicą kolejową o długości 1.500 m. Kapitał zakładowy wynosił 600.000 zł (podzielony na 24.000 akcje po 25 zł). Biuro fabryki przy Lesznie było jednocześnie siedzibą firmy „Hermann Obermuller i s-ka Dom Agenturalno-Komisowy” (istniały jeszcze firmy: Obermuller, Blatt & Co.; Obermuller, Blatt& Wiener”). Przed założeniem fabryki w 1920 r. firma Obermullera i Józefa Blatta handlowała aparatami i przyborami fotograficznymi przy ul. Chłodnej 24.

   Obermuller pisał specjalistyczne artykuły do pism branżowych, np. „O odlewach kokilowych” dla „Przeglądu Chemicznego” (nr 24/1930) czy „Metale w nowoczesnych zastosowaniach” dla „Deutsche Bauzeitung” (1933).

robotnik 203 1927 obermuller gaz pol 32 1929 oberm1927-9

   Mieszkał wraz  żoną Joanną z domu Lange przy ul. Szczęśliwickiej. Posiadał polisę ubezpieczeniową w towarzystwie Prudential. Już w 1929 r. firma znajdowała się w zarządzie syndyka upadłościowego. Odbyła się z tego powodu licytacja ruchomości należących do firmy H. Obermiiller i S-ka, składających się z blachy ocynkowanej i cyny, ocenionych na 1000 zł. Komornik ścigał Obermullera jeszcze w 1938 r., gdy „przystąpił do egzekucji nieruchomości Emfiteutyczna Kolonia Nr 759-24 we wsi Wola”, celem spłacenia wierzytelności na rzecz Jakuba Rakowera. Któryś z odłamów firmy Obermullera działał jeszcze w 1939 r. przy Targu Węglowym 14/16 w Gdańsku (pod szyldem „Verw Frischwasser” – użyj świeżej wody).

   Do początku XIX w. na terenie Hermanówka szumiała bagnista Puszcza Bródzieńska. Zadrzewienia zachowały się najdłużej w pobliżu wytyczonej dopiero w latach 70. obecnej ul. Młodzieńczej (fortówki) i w pobliżu ul. Bystrej, wtedy drogi na grobli, łączącej folwarki Zacisze i Lewicpol z traktem radzymińskim. Po 1880 r., wraz ze zmianą sposobu gospodarowania na folwarku Jórskich, laski zostały na dobre zastąpione przez łąki, przecięte kilkoma kanałami odwadniającymi, niektórymi ze szpalerem drzew (mapa tu). Do 1945 r. stało tu kilkanaście domków. Po zalewanych przez Kanał Zaciszański łąkach pływano baliami, bracia Malcowie łapali koszami ryby (nawet w okolicach obecnej ul. Wiewiórki), chorały żab nie dawały spać, w samym kanale często trafiały się szczupaki. 

20150808_204307__kopia

Ul. Kondratowicza na pocz. lat 60. XX w. Na wprost fragment Hermanówka (ul. Bystra, Młodzieńcza). Zdjęcie z archiwum państwa Zawadzkich, patrz:  https://zaciszewarszawa.wordpress.com/2016/11/17/kondratowicza-1959-1963-fotowspomnienie/ 

   Pierwsze domy na działkach Kolonii Hermanówek stanęły przed samą wojną lub jeszcze w jej trakcie: można je policzyć na palcach. Młodzieńcza 4 (1940), 10 (początek budowy przed wojną), Mroźna 11, Kolejarska 13, Knyszyńska 1, 6 (1943), Lewicpolska 8, Zastępowa 1, 11… Zmasowany ruch budowlany rozpoczął się po przyłączeniu Zacisza do Warszawy (1951 r.). Wytyczono wtedy i zabudowano Suchą (pierwsza nazwa: Środkowa) oraz Bystrą (Wodna). Domki z tych lat są z reguły parterowe (Bystra 3, 4, 20; Knyszyńska 9a, 16, 18, Zastępowa 7, Mroźna 37, Sucha 9a, 16, Kolejarska 12, 18). W latach 60 i 70 budowano charakterystyczne piętrusy z balkonami, nierzadko „od frontu”, zasłaniając stojące w głębi posesji „parteraki”. Pod koniec lat 70. i w latach 80. zabudowały się place przy końcu Kolejarskiej i na początku Suchej (2+8), w l. 90. wyrosły domy na rogu Mroźnej i Kolejarskiej (9) i na końcu Bystrej (24, 28-32), zabudowano też wielki, niegdyś podmokły plac kolonii „Wermusówka” między Mroźną (27-31) a Młodzieńczą (26-28). To także czas dostawiania nowoczesnych domów na ostatnich wolnych placach (np. Lewicpolska 15, Bystra 18, Zastępowa 9a). Stępnowscy rozebrali drewniak przy ówczesnym przystanku na Młodzieńczej (42) i pobudowali się od strony Mroźnej, na „głośniejszej” części posesji urządzając skład budowlany a obecnie warsztat samochodowy. Po 2000 r., przeważnie gdy zabrakło pierwszych właścicieli, niektóre budynki rozbierano lub przebudowywano (np. Kolejarska 3, Lewicpolska 10, 14a, Sucha 11, Zastępowa 5, 10, Młodzieńcza 42- 44, Mroźna 41).  O mieszkańcach i domach Hermanówka niebawem.    

Patrz też: https://zaciszewarszawa.wordpress.com/2016/11/14/mlodziencza-1959-1963r-foto-wspomnienie/

Balkony i tarasy zaciszańskie (1)

    Czy znajdziesz swój? Wybrane balkony i tarasy z zachodniej, niskiej części Zacisza. Któż by zliczył wszystkie, zwłaszcza, że część znajduje się na tylnej elewacji, niewidocznej z ulicy. Otwarte lub zabudowane. Na wszystkich piętrach, na poddaszu a nawet na parterze. Na garażu i nad gankiem, czasem wsparte na kolumnach, tworząc poniżej taras chroniony przed deszczem. Wychodzące na północ i korzystniej- na południe. Najwięcej balkonów i tarasów naliczyłem na ul. Korzystnej. Najpraktyczniejszym rozwiązaniem wydają się balkony obiegające z dwóch a nawet trzech stron obiekty typu „polish klocek”, pozwalające na całodzienne podążanie z leżakiem za słońcem 🙂

   Obrazki z opisami otwierają się po kliknięciu. W części 2- Lewinów i Elsnerów.

Większość zdjęć z: google street view. 

Kolonia Domki- róg Łodygowej i Radzymińskiej

  Zbliżająca się przebudowa ulicy Łodygowej jest okazją do przypomnienia dziejów terenu, znajdującego w narożniku z ulicą Radzymińską. Usytuowanie przy newralgicznych arteriach sprawia, że dane miejsce zwykle podlega radykalnym przeobrażeniom. Pozytywnym przykładem może być sąsiedni narożnik, gdzie wzniesiono ogromny na tamte czasy budynek z piekarnią a potem dość egzotyczny Mc Donalds. Druga strona skrzyżowania uległa w tym czasie przemianom bardziej negatywnym, które spowodowało poszerzenie wylotówki. 

domki 1977

domki 1982

domki 47

   Fragment Lewinowa o hipotecznej nazwie Kolonia Domki, zamknięty skrzyżowaniem Radzymińskiej i Łodygowej, Pszczyńską i Ziemiańską, jeszcze kilka lat temu zdominowany był przez opuszczony gmach wytwórni trumien (nr 262), po rozebraniu którego wyrósł pokaźny lasek. 

   Do lat 30. XX w. było tu zupełne wygnanie. Wzdłuż Szosy Radzymińskiej, po jej obecnej jezdni wschodniej, co jakiś czas w kłębach pary przejeżdżała po wąskich torach kolejka marecka. W samym narożu od okresu I wojny mapy pokazują jakiś budyneczek- może dróżnika? Nie ma już po nim śladu w 1945 r. Trzeba pamiętać, że ówczesna, brukowana szosa Ząbkowska wpadała w Radzymińską znacznie poniżej wylotu Fortówki (Młodzieńczej); skrzyżowanie wyprostowano dopiero w latach 60., wyginając łukowato wlot Łodygowej. Wtedy to po południowej stronie pojawiła się porządna budka dróżnika, za to zniknęła połowa posesji pod nr 1 (teraz 262a). Po poszerzeniu Radzymińskiej po 1982 r. postawiono tu transformator; gdzieś po 2000 r. pojawił się kiosk a obok niego na kilka miesięcy cukiernia.

trumny 2007„Trumny” 2007 r.

   Pierwszą budowlą na opisywanej połaci był domek pod nr 262, należący do niejakiego Grasiaka. Stał  zapewne od lat 20. w miejscu dzisiejszego chodnika za pasami (kioskiem), na wysokości wejścia do Mc Donald. Gdzieś w 1980 r. posesję nabył Pękalski, który wzdłuż Radzymińskiej wzniósł murowaną halę zakładu wyrobu trumien. Domek został przesunięty do tyłu i znajdował się dokładnie za obecnym transformatorem. W wyniku tragicznego splotu okoliczności (wypadek samochodowy właściciela, proces za zabicie mężczyzny załatwiającego potrzebę fizjologiczną na ogrodzenie) „trumny” zakończyły działalność. Nieruchomość przejął bank, Skarb Państwa. Budynki zajmowane podobno przez „skłotersów”, a potem spalone, w  2008  r. zburzono. Plac powoli zmieniał się w liściasty lasek, metalowe ogrodzenie i biały ceglany mur od strony Ziemiańskiej przewrócono i rozkradziono. Firma Dolcan planowała tu budowę galerii handlowej. W gęstwinie krzewów, na warstwie gruzu gromadziły się podrzucane śmieci, nawarstwiały setkami butelki i puszki, opróżniane przez całe grupki miejscowych i zamiejscowych, w przerwie między wyjściem z pracy a podróżą 145, 718 lub pks-em. Po 16-ej „trumny” w zasadzie tętniły życiem towarzyskim. W najdalszym kącie zamieszkał bezdomny. Na środkowej polance stała wyrzucona kanapa, gdzie ucinali wymuszoną drzemkę degustatorzy mocniejszych trunków. Co jakiś czas w system ścieżynek w tym buszu wpadali tajniacy, wręczając mandaty za picie w miejscu publicznym… które było placem prywatnym. Z milszych spotkań należy wymienić koty i zamieszkującą „trumny” parę jeży. W 2015 r. dzielnica poprzez postępowanie administracyjne nakazała właścicielowi porządki. Zarośla wycięto, śmieci wyzbierano, jednak ogrodzenia nie naprawiono i wszystko zaczęło się od nowa. Latem „trumienny lasek” wyglądał dosyć przyjemnie (nie licząc dzikich banerów, wieszanych na ogrodzeniu), w porze bezlistnej jest koszmarną wizytówką osiedla.

Czytaj też: https://zaciszewarszawa.wordpress.com/2016/11/07/straszny-dwor/

IMG_2038   IMG_2040

Plac „po trumnach” i stawie – od strony skrzyżowania i od strony ul. Ziemiańskiejtrumny 2009

Trumny po zburzeniu w 2009 r. od strony ul. Ziemiańskiej

trumny 2014„Trumienny lasek” w 2014 r. (mapy google)

trumny2  trumny

    Na Łodygowej pod nr 3 od lat 30. XX w. stał parterowy domek Brulińskich z dwuspadowym dachem. Wspominał go Eligiusz Bruliński, powstaniec warszawski:  „Ponieważ było to skrzyżowanie ulic, Niemcy zbombardowali ten właśnie węzeł i w pobliżu naszego domu spadło pięć bomb lotniczych. Jedna z bomb uderzyła w ogrodzenie i spowodowała, że przesunęły się wszystkie drzwi, które były w budynku zamknięte. Szyby były wywalone, wybite, ale drzwi się przesunęły i tak było do końca okupacji, jak się otworzyło z klamki, to później drzwi się nie zamykały, bo były przechylone. Wydawało nam się, że bezpieczniej będzie w Warszawie i udaliśmy się tam całą rodziną, na ulicę Krakowskie Przedmieście, na teren Uniwersytetu Warszawskiego, (…). Po zakończeniu działań wojennych wróciliśmy do Zacisza i okazało się, że pół domu było zburzone, dlatego że na tym terenie były pozycje niemieckie. W okolicy Targówka polska artyleria je ostrzeliwała i wstrzeliła się w nasz budynek tak, że pocisk trafił pod okno w połowie domu. Rozwalił, zarwał podłogę i sufit. O dziwo, jak przyszliśmy, to na resztkach łóżka leżał nasz pies, który pilnował domu. Jak wychodziliśmy do Warszawy, to spuściliśmy go ze smyczy. Pies był odkarmiony, świetnie wyglądał, ponieważ podczas bombardowania zostały pozabijane konie, leżały sto metrów dalej od budynku i pies nasz żywił się mięsem końskim. Lepiej wyglądał, niż kiedy był na naszym wikcie! Zamieszkaliśmy, zaczęliśmy remontować, doprowadzać do takiego stanu, żeby było można mieszkać. Zajmowaliśmy wówczas tylko pozostały jeden pokój i kuchnię, reszta domu była nie nadawała się do zamieszkania. Poza tym nie było materiałów budowlanych, a my nie mieliśmy pieniędzy. Normalna, warszawska dola”.(http://warszawazacisze.blox.pl/2015/08/Wspomnienia-powstancow-z-Zacisza.html). Pan Eligiusz napisał 500 – stronicową monografię „Trzeci Batalion Pancerny AK Golski”, poza tym przekazał do Archiwum Akt Nowych metr archiwaliów, dotyczących batalionu „Golski”. Druga książka to  „Pomniki, tablice i znaki”- wszystkie tablice i pomniki, które są rozsiane po Warszawie.

    W stosunku do nowego budynku pod tym samym adresem dom Brulińskich stał bliżej ulicy, na podjeździe. Szczygielscy prowadzili w nim magiel. W latach 70. dom zmienił właściciela. Z powodu poszerzania Łodygowej o jeden pas miasto wykupiło fragment placu- tak jak dziś po zaniżonej w stosunku do rynkowych cenie urzędowej-za 26 zł/m. W 1995 r. wzniesiono nowy piętrowy budynek, w którym znajdował się sklep spożywczy, a od ulicy postawiono pawilon z farbami. 

   Pod nr 5 stał parterowy domek Ziomka. Był „wozakiem”, rozwożącym konnym wozem różne towary i węgiel. Dziś jest tu szpecący okolicę skład budowlany. Przebudowana Łodygowa przetnie skład na połowę, zagarnie większość podjazdu pod wystawiony już na sprzedaż dom nr 3 i spowoduje rozbiórkę pawilonu.

IMG_2039 trumny ogr.

Domy: Mońki i Banachowiczów; ulica Ziemiańska

    Pierwszy plac na Pszczyńskiej to wąski, zasłonięty zaroślami, częściowo uprawiany grunt Słomiaka. Pod nr 29 stoi charakterystycznie ścięty, kryty papą przedwojenny dom R. i H. Mońko, z oficyną w głębi. Owo ścięcie tylnej ściany zdradza, że niegdyś dom łączył się drewnianą dobudówką z następnym- Hanny i Macieja Banachowicz (31), wcześniej Fr. Kułakowskiej. Pan Mońko ma obecnie 90 lat i dojeżdża tu samochodem, aby doglądać hodowanych gołębi. Irena, córka Banachowiczów, niedawno zmarła; zapamięta się jej wychudzoną postać, powoli przemieszczającą się po okolicznych ulicach lub w towarzystwie miejscowych trunkowiczów. W drugiej części domu wynajmowało pokój charakterystyczne małżeństwo: pani regularnie przechodziła przez trumny i na czerwonym do nocnego po piwo, pan wracając z pracy  często donośnie chrzcił ją niewybrednymi epitetami. Mieszkańcy nowych bloków naprzeciwko mogli do woli zaglądać przez półstłuczone okno, częściowo zakryte brudną firanką do pokoju, ze stołem zastawionym butelkami i wiecznie grającym telewizorem.

   Na Ziemiańskiej pod nr 4 stał parterowy dom z wejściem od zachodu. Mieszkała tam rodzina Popis; głowa rodziny jeździła niegdyś Warszawą- taxi. Miejsce po domu, zburzonym wraz z „trumnami”, wyznacza gruzowe wzniesienie, a pamiątką są dwa dorodne świerki. 

   Najciekawszym akcentem  kolonii był staw– przed wojną i po niej, jak wspomniał p. Mońko- rozległy, czysty, pełen ryb. Jeden z kilkunastu stawów Lewinowa. Zajmował aż połowę placu po „trumnach” (patrz zdjęcie z 1947 r.). Jeszcze w latach 70. śladem po nim było malutkie oczko bliżej dzisiejszego przystanku w stronę Marek (patrz plan z 1977 r.). 

Mokradła-cenne ekosystemy w Lesie Bródnowskim

  Album 50 zdjęć z Lasu Bródnowskiego- zjawiskowe mokradła na przedwiośniu: 

https://www.flickr.com/photos/33189092@N03/sets/72157677436785763

mokradła 2

  Przed tysiącami lat płynęła tędy Wisła. Las Bródnowski znajduje się na terenie porzuconego, zabagnionego koryta Wisły na obecnym tarasie nadzalewowym. Do początku XIX w. szumiała tu Puszcza Bródnowska, niedostępna i podmokła, poprzecinana licznymi strumieniami, odnogami Brodni. Ich ślady w postaci  torfowiskowych zagłębień i niecek do dziś wypełniają się wodą, w tym roku szczególnie obficie. Takie rozlewiska, choć dla „niedzielnych” spacerowiczów uciążliwe, dla przyrody mają ogromne znaczenie. 

mokradła mix

Mokradła, torfowiska niskie – to ekosystemy, zajmujące zagłębienia terenu, szczególnie doliny rzeczne, zasilane wodami powierzchniowymi (opadowymi) i gruntowymi, zwykle bogatymi w biogeny. Występuje tu hydrofilna (wodolubna) roślinność.  Niegdyś zajmowały znaczne obszary,  ale na wskutek przekształcania na pastwiska i pola orne uległy osuszeniu, zwłaszcza po wprowadzeniu na masową skalę melioracji (od. XIX w.) i gospodarczego użytkowania torfu. Presja człowieka na tereny podmokłe zmniejszyła się w końcu XX w. w związku z nadwyżką żywnościową. Wiele mokradeł zostało objętych ochroną, a niektóre tereny świadomie zaczęto renaturyzować.

Mokradła w Polsce zajmują obecnie obszar ok. 43 tys. km2, z czego na torfowiska przypada ponad 12 tys. Mokradła, bagna, ze względu na niedostępność dla człowieka stanowiły i stanowią ostoje dla dziko żyjących roślin i zwierząt.

Mokradła pełnią szczególną rolę w kształtowaniu różnorodności biologicznej (np. śródpolne czy śródwydmowe). Są środowiskiem życia bardzo wielu gatunków roślin i zwierząt, m.in. gatunków rzadkich i zagrożonych, znajdujących się na „czerwonych” listach gatunków ginących (m.in.: fiołek bagienny, rosiczka, bekasik, batalion,  bąk). Mokradła są ważną ostoją ptaków i płazów. Dla wielu gatunków zwierząt i roślin, dolinowe ciągi ekosystemów wodno-błotnych pełnią rolę korytarzy ekologicznych (służą do przemieszczania się) oraz są miejscem żerowania.

Mokradła mają duże znaczenie w kształtowaniu zasobów wody. Niekiedy porównuje się je do jezior i mówi o nich jako o zbiornikach retencyjnych. Szacuje się, że w złożach torfu w Polsce jest zmagazynowanych 35 mld m3 wody.

Mokradła spełniają również znaczącą rolę w kształtowaniu zasobów organicznego węgla i azotu, są biofiltrami oczyszczającymi wodę krążącą w krajobrazie z biogenów i metali ciężkich, w istotny sposób wpływają na warunki klimatyczne, kształtują krajobraz (http://www.gis-mokradla.info).

   O tym, jak marne jest pojęcie lokalnej społeczności o skarbach przyrody, które nas otaczają, świadczy zupełny brak działań w kierunku wprowadzenia choć najmniejszej formy ich ochrony (np. użytek ekologiczny na mokradłach). Prymitywnych pomysłów na wywieranie jeszcze większej presji na las jest za to coraz więcej: utwardzanie ścieżek, infrastruktura dla biegaczy, także tych puszczających psy luzem, urządzanie na drzewach parków linowych, budowa hal sportowych w sercu lasu, stawianie multimedialnych, świecących ławek- sic!, grabienie ściółki.  

Patrz też: https://zaciszewarszawa.wordpress.com/2016/11/10/las-brodnowski-1934-1944/