Trzypiętrówka (Willa Dziuńka)

3-pietr

Wizualizacja Trzypiętrówki (obecnie pusty plac) od ul. Radzymińskiej; po lewej posesje nr 183-189, po prawej pawilon apteki z lat 60. XX w.

    Dariusz Drzewicz, który opisał mi „zaciszański drapacz chmur”, mieszkał w Trzypiętrówce od 1971 do 1992 roku. Jego rodzina pochodziła z ulicy Rajgrodzkiej. Po rozwodzie rodziców, matka p. Dariusza wraz z czwórką dzieci otrzymała mieszkanie komunalne, właśnie w Trzypiętrówce przy ówczesnej ul. Generalskiej 63. Miał wtedy 3 lata.

   „Budynek był trzypiętrowy, z lekko spadzistym dachem, krytym papą. W znacznej większości zachował się oryginalny tynk, chociaż w kilku miejscach znajdowały się ubytki, w których widać było czerwone cegły. Od strony ulicy do gmachu wiodła łukowata brama, wypełniona drewnianą wstawką z drewnianymi drzwiami. Nad bramą, od strony ulicy, znajdował się wytarty napis czarna farbą „krawiec” i jakieś chyba żydowskie nazwisko. Po wojnie rzeczywiście budynek był komunalny (to by potwierdzało żydowskie korzenie).

    W budynku znajdowało się, jeśli dobrze pamiętam, 21 lokali mieszkalnych i 2 handlowe. Na lewo od bramy słynny zieleniak Kulnisa (bodajże Litwin z wyraźnym wschodnim akcentem, który po wojnie został w Polsce). Z opowieści wiem że Kulnis był w Armii Czerwonej. Został ranny, jakiś odłamek (granatu czy bomby) utkwił mu w ciele, i nosił go aż do śmierci. Dlatego utykał i powłóczył nogami. Pamiętam oranżadę czerwoną, kiedyś z butelek zamykanych na korek z drutem, potem kapslowanych. Z tych kapsli robiliśmy kolarzy na wyścig pokoju. Lizaki i pieczywo, zielony kontuar, zielone półki. Konkubin mojej matki wytwarzał kiedyś zajączki z kapsli, i u Kulnisa stało ich kilka.

3-pietr-1982 1982 r.

    Na prawo od bramy znajdował się sklep mięsny. A dalej na prawo okno i drewniane drzwi do mieszkania pana Maciejczyka.
Moje mieszkanie było w bramie po lewej stronie. Drewniane drzwi łamane w połowie z okrągłym metalowym lufcikiem, który służył za domofon:) Zakratowane okno wychodziło na podwórze, które było zamknięte od lewej i na wprost przez komórki. Na pewno powojenne. Z prawej znajdował się budynek ubikacji z trzema kabinami. Po środku podwórka stał trzepak.

    Z bramy wchodziło się na klatkę schodową w prawo, po trzech stopniach. Klatka, podobnie jak brama pomalowana była na kolor jasno beżowy z jasno zieloną lamperią. Klatka schodowa była kamienna podobna do lastryko, z kutą balustradą w kształcie skręconych kwadratowych prętów i z drewniana poręczą. Na tyle śliską, że zjeżdżaliśmy po niej tyłkami.
      Stan wnętrz był różny. Z opowieści wiem, że na podłodze do wysokości kostek, znajdowała się sadza. Lokatorzy którzy dbali o otoczenie, mieli dość niezły stan techniczny. Natomiast pijanice, jak łatwo się domyślić, mieszkali w chlewie. Klatka schodowa była zadbana, bez braków w tynkach.
    Lokatorzy- ludzie tacy jak wszędzie. Normalni i zapracowani. Byli też pijaczkowie, pokroju Balcerka z „Alternatywy 4”. Byli złodzieje. Mieszkałem pod nr 1, wchodząc od ulicy po lewej stronie w bramie. Po prawej stronie mieszkało małżeństwo nazwiska nie pamiętam. Na pierwszym piętrze Biernaccy w dwóch lokalach, Staroszowie. Na drugim piętrze starsza pani również Biernacka, Ratyńska z dzieckiem. Na trzecim Robakowscy. I na parterze, obok sklepu mięsnego- pan Maciejczyk. Jakieś imiona jeszcze są w pamięci, ale bez nazwisk (Moczulak, Nurkiewicz- przyp. red.).

    Między Trzypiętrówką a apteką znajdował się tylko chodnik plus wąskie trawniki po obu jego stronach. Z tyłu były komórki i budynek toalety.

    Na rogu Kościeliskiej i Generalskiej stał kiosk „Ruch” (przy samym ogrodzeniu narożnego budynku) i budka telefoniczna. Przy Kościeliskiej prosperował sklep spożywczy „Społem”, teraz „całodobowy 24h”. Przy Koniczynowej 11 była „Delia”, szwalnia krawiecka (Stołeczne Przedsiębiorstwo Krawiecko-Kuśnierskie Dom Mody „DELIA” Targowa 66, 03-735, Warszawa, patrz: https://zaciszewarszawa.wordpress.com/2016/11/11/klejarnia-lankajtesa-na-zaciszu-targowek-18-c/). Skład węgla (Szafrana) działał przy Błędowskiej 2, tuż przy mostku. Stał tam zielony Star 29 z szarą skrzynią. A kiedyś, kiedyś- wóz konny”.

    Ponieważ pan Dariusz nie posiada w zbiorach zdjęcia Trzypiętrówki (a któż je ma?), przesłałem mu na próbę ilustrację z okładki „Opowieści wuja z Zacisza” Stefana Roguskiego. Oto, co mi odpisał: „Wspomnienia ożyły. Wywołał Pan uśmiech na mojej twarzy. Może Pan śmiało wykorzystywać ten wizerunek. Na rysunku jest trzypiętrówka jak żywa, rycina jest doskonała. A obok właśnie ten jednopiętrowy budynek”.

   Nie wiadomo dokładnie, kto i kiedy wzniósł Trzypiętrówkę, prawdopodobnie żydowski właściciel parceli w latach 20., lub na początku 30. XX w.  Nieruchomość, należąca do dóbr „Kolonia Targówek 18- C” nosi oryginalną nazwę: Willa DZIUŃKA”. Właścicielem była najprawdopodobniej osoba podpisana na archiwalnych pozwoleniach budowlanych z 1935 r.

nyzenholc

    Dom miażdżąco górował nad parterową w większości zabudową Zacisza, stanowił symbol rozpoznawczy osiedla, swoisty drogowskaz- odnośnik topograficzny. Przed wojną, a także w czasie okupacji hitlerowskiej, gdy nazwę ul. Radzymińskiej zmieniono na Wilnauer Strasse, na parterze Trzypiętrówki prowadził sklep Jan Kulnis, o którym opowie dalej pan Dariusz. Jak wynika z książek adresowych, przy sklepie działał też bar-restauracja. Zapukawszy nocą w okienko- judasza w bramie i wsunąwszy gotówkę- można było dostać butelkę czegoś mocniejszego. „Meta” działała tu w zasadzie do rozbiórki, choć w inny sposób. 

kulnis-1942a 1942 r.

kulnis-wiln   1941 r.

   Pan Dariusz przypomniał o opisanej w „Opowieściach wuja z Zacisza” historii z wysadzaniem w powietrze Trzypiętrówki przez Niemców: „(…) niedaleko jedynego wieżowca Zacisza i w nim samym Niemcy zmagazynowali stos min i postanowili je wysadzić – czasu mieli mało. Szczęściem, niedaleko kwaterowali żołnierze niemieccy zaopatrujący się w doskonały bimber z Zacisza. Jeden z nich, za udzielony mu długoterminowy kredyt, powiedział w sekrecie, co się szykuje. – Jutro wysadzamy miny, źle będzie z wami. Wobec tej wiadomości parlamentariusze Zacisza zwieźli różnej wielkości „baryłeczki”, a w zamian oddział bohaterów Trzeciej Rzeszy zgodził się odstąpić od zaplanowanego w tym miejscu zadania. Wybuch w trzypiętrówce i okolicach oznaczał zagładę Zacisza. Trzeba podkreślić, że w tym okresie, kiedy w Zaciszu dużo piło się z radości, cofający się Niemcy zaczęli masowo zalewać robaka z rozpaczy. Dogadanie się po obu stronach barykady stało się dzięki temu niezmiernie ułatwione. Zorganizowano transport szybko. Jak kto mógł, tak nosił groźne skrzynki. Wuj z teściem szybko zmontowali z kradzionych u Gloecha kół wózek i miny przewozili na koniec pól Jórskiego. Ułożono z nich tam cztery olbrzymie stosy, a kiedy już było gotowe, Niemcy wysadzili je w powietrze. Zacisze prócz szyb w oknach ocalało”.
   

   W latach 50. i 60. Trzypiętrówka pełniła rolę „galerii handlowej” dla Zacisza: ze spożywczym Kulnisów, mięsnym Baranków, szklarzem, kuśnierzem i fryzjerem Władziem. Krótko po wojnie mieściła się tu gminna świetlica. U Kulnisów kupowano okrągłe chlebki, piwo, portery, warzywa, lizaki, zimne sztuczne lody, oranżadę w kilku kolorach, wodę sodową (syfony), ogórki małosolne sporządzane „na szybko”. Towar dostarczał im nieodłącznym żukiem pan Jaczewski z Młodzieńczej. Nieopodal znajdowały się stacja kolejki mareckiej, kuźnia, karczma, pod budynkiem- przystanek 119. 

kw-111-1933-3-pietrowka 1933 r.

   Kamienicę- symbol Zacisza zburzono gdzieś około 1992 roku. Już w latach 80. „znamienne jest jej przeobrażenie: kiedyś była ekskluzywnym wyjątkiem, z najlepszymi sklepami i eleganckimi lokatorami, obecnie przeobraziła się w straszydło – okna zarosłe brudem, utkane starymi szmatami, powybijane szyby, połamane schody – klozety i śmietniki na podwórzu tworzą scenerię z naturalistycznego filmu” („Opowieści…”). Podobno na działce rękę położył jeden z lokalnych notabli, formalnie właścicielem jest miasto Warszawa. Okoliczni mieszkańcy blokowali pomysł urządzenia tu stacji benzynowej (tak odwdzięczył się wyborcom...). Od lat w sądzie toczy się postępowanie miasta o stwierdzenie nabycia własności przez zasiedzenie. Pan Dariusz skwitował: „Szkoda, że Zaciszanie nie bronili Trzypiętrówki przed władzą demokratyczną, tak jak przed nazistowską.  Kiedy jeszcze budynek stał, ludzie przemykali chyłkiem. Uważano, że szpeci okolicę, było nie było willową. Pewnie dlatego ją zburzono”.  

    Pan Dariusz w dzieciństwie zajmował się modelarstwem. „Sklejałem m.in. Zamek Królewski. W połowie lat 80-tych postanowiłem wykonać model Trzypiętrówki. Niestety nie ukończyłem go, ale to może i dobrze. Bo myślę, że gdzieś w szpargałach mam gotowe ściany. Pamiętam że były pomalowane. Jak znajdę to dam Panu znać. Mielibyśmy wizerunek kolorowy:)”

    O „piętrówce”- sąsiadce Trzypiętrówki i sklepie mięsnym Baranków w Trzypiętrówce- niebawem.

3 myśli w temacie “Trzypiętrówka (Willa Dziuńka)

  1. OLO 1 marca 2017 / 15:57

    Trzypiętrówka nie dotykała do apteki. Tak jak zresztą widać po nowym płocie który jest w granicy pomiędzy posesjami. Ale na pewno była przerwa – dzikie przejście od Koniczynowej/Błędowskiej
    Jak przez mgłę pamietm stojącą 3P już jako ruderę. W pewnym momencie została rozebrana. Datuje to na przełom mojej podstawówki i średniej (1 poł ’90)

    Polubienie

    • Tomek 11 marca 2017 / 22:49

      Owszem przejscie było dzikie… nie było chodnika. A trzypiętrówkę rozebrali po ’95 bo opuściłem w tym roku piętrówkę 😉

      Polubienie

  2. Anonim 2 marca 2017 / 21:52

    Małe sprostowanie. Pan Jaczewski ze Skrzypcowej. No i najważniejsze, pochodzenie Państwa Kulnisów było jak najbardziej litewskie. Ich świętej pamięci córka jeszcze nie tak dawno przynajmniej raz w roku kursowała na Litwę do rodziny. PS na Zaciszu strzyże fryzjerka, która właśnie w zakładzie w trzypiętrówce uczyła się zawodu.

    Polubienie

Dodaj komentarz